Ostatni dzień lutego... Dwa miesiące roku minęły! Niesamowite!
A ja o odchudzaniu jakoś specjalnie nie myślałam...
Chociaż nie objadam się już słodyczami
i chodziłam kiedy tylko mogłam na siłownię...
Waga.. mi się popsuła, muszę zaopatrzyć się w nową..
tym razem starej daty - wytaruję ją sobie ręcznie w razie potrzeby...
Elektroniczna waga mnie zawiodła...
Zatem ile dokładnie ważę - nie mam pojęcia...
Dopóki jednak nie kupię nowej będę musiała korzystać z tej...
Jutro nowy miesiąc i nowe motywacje.
Na szczęście nie jestem sama w mojej walce. Mam wsparcie :D
Podejmuję się po raz drugi wyścigu z Przyjaciółką.
Nasz wyścig polega na tym,
że określamy czas odchudzania i cel - ile kg zrzucić.
Wygrywa ta, która pierwsza ten cel osiągnie.
Jaką mamy nagrodę dla zwycięzcy - to już jest nasza mała tajemnica.
Powiem tylko, że jest o co walczyć.
Nasz dystans to 2 miesiące. Cel - 8 kg.
Postanowienia:
Odchudzamy się zdroworozsądkowo.
Jemy 5 posiłków dziennie.
Śniadanie ma być pełnowartościowe.
Drugie śniadanie lekkie i pożywne.
Obiad... serwowany na mniejszych talerzach niż dotychczas.
Podwieczorek - niewielki, ale konkretny.
Kolacja - lekka.
Pić będziemy duuuuużo wody.
Kwestia słodyczy.
Jesteśmy obie słodkolubne.
I czasem nas nachodzi taka chcica, że kaplica...
Więc dopuszczamy słodycze w niewielkiej ilości
wyłącznie w towarzystwie konkretnego posiłku.
Chodzi o to, żeby słodyczami nie podjadać.
Zresztą o podjadaniu mowy nie ma...
No i postanawiamy ważyć się codziennie, zapisywać te wyniki...
Raz na miesiąc wymierzymy się, żeby wiedzieć ile centymetrów nam u było.
Kluczowym elementem będą ćwiczenia, ćwiczenia i ćwiczenia.
Raz w tygodniu będziemy razem spacerować.
Do ćwiczeń dołączymy masaż antycelulitowy.
Nie przyjmujemy żadnych suplementów diety,
nie wydajemy kasy na jakieś balsamowe spalacze tłuszczu.
Łykamy witaminki.
Już kiedyś miałyśmy podobny "dekalog" i zgubiłyśmy ładne kilogramy...
Niestety wróciły z różnych przyczyn, więc
do boju!
jeszcze raz :)
Na koniec fotka - motywująca:
O tyyyyle kilogramów za dużo...